Tweet |
Plan prosty - pojeĽdzić po winklach, zobaczyć lodowiec i WenecjÄ™. SkÅ‚ad wycieczki: Ja z żonkÄ… na 1000RR (SC57a) i Jacek solo na 1000RR (SC59). Już sam start okazaÅ‚ siÄ™ wyzwaniem. Przed wyjazdem, Jacek do swojej RRy zamontowaÅ‚ nawigacjÄ™, podłączonÄ… Å‚adowarkÄ… do specjalnie zamontowanego na tÄ™ okazjÄ™ gniazda. Nie spodziewaÅ‚ siÄ™ tylko, że takie turystycznie przydatne urzÄ…dzenie, może stać siÄ™ pożeraczem Voltów. Gdy spakowani i ubrani siedliÅ›my na sprzÄ™ty, aby rozpocząć naszÄ… wymarzonÄ… podróż ... wyÅ‚adowaÅ‚ siÄ™ akumulator. Pół godzinne, paniczne pchanie sprzÄ™ta po ulicy wzbudziÅ‚o podziw na twarzach moich sÄ…siadek z bloku, które to przyglÄ…daÅ‚y siÄ™ z okien dwóm przerażonym chÅ‚opcom. W koÅ„cu udaÅ‚o siÄ™. MyÅ›limy sobie „Å‚adny poczÄ…tek”, a przed nami tego dnia 650 km do pokonania! Droga do Pragi teoretycznie znana, stÄ…d brak mapy Czech (tylko Alpy). Niestety tylko teoretycznie!!! Praga i jej drogi tranzytowe z licznymi remontami daÅ‚y nam w kość. Na szczęście tamtejsi kierowcy pojazdów samochodowych majÄ… cechÄ™ nie spotykanÄ… nigdzie indziej. Gdy zauważą w lusterku motocykl, od razu zjeżdżajÄ…, niekiedy nawet Å‚apiÄ…c pobocze, co jest nie do pomyÅ›lenia w tak trudnej dla motocyklistów Polsce. Dojazd do granicy czesko-niemieckiej bez problemowy. Teraz mogÅ‚em nawigować posÅ‚ugujÄ…c siÄ™ mapÄ…. Od wjazdu do Niemiec drogi zaczęły siÄ™ takie, jakie siÄ™ kocha i pamiÄ™ta – krÄ™te i gÅ‚adkie. Jedziemy drogÄ… nr 12 w kierunku Passau, miasta nad Dunajem, poÅ‚ożonego na zboczu kilku gór, z piÄ™knÄ… architekturÄ… - aż chciaÅ‚oby siÄ™ pozwiedzać. Ale czas goni, a do celu dzisiejszej trasy, czyli Zell am See jeszcze trochÄ™. DojeżdżajÄ…c do Austrii z niecierpliwoÅ›ciÄ… wypatrywaliÅ›my „obiecanych” górskich serpentyn. A tu drogi pÅ‚askie jak stół, zakrÄ™tów jak na lekarstwo. W miejscowoÅ›ci Scharding tankujemy i kupujemy winietÄ™. Z lokalnej drogi zjechaliÅ›my na autostradÄ™, omijajÄ…c Salzburg (podobno piÄ™kne miasto) i podążyliÅ›my dalej ku Alpom, a dokÅ‚adniej Hohe Tauern. 50 km. trasy w kierunku Zell am See zadziwiÅ‚o nas swoim piÄ™knem. Po obu stronach szczyty, grubo ponad 2000 m. n. p. m. a droga bez żadnych wzniesieÅ„, krÄ™ta ale zupeÅ‚nie inna, niż jÄ… sobie wyobrażaliÅ›my. Po ponad 550 km. czuÅ‚em zmÄ™czenie nie w prawej dÅ‚oni od Å›ciskania manetki, lecz w lewej od pozdrawiania caÅ‚ej masy motocyklistów spotkanej na trasie. OczywiÅ›cie żadnych sportów tylko same chopery, enduraki i nakedy. Pierwszy cel wycieczki osiÄ…gniÄ™ty. DojechaliÅ›my do Zell am See. Bajeczna miejscowość, piÄ™knie wtopiona ze swoim jeziorem w krajobraz alpejskich szczytów. UpaÅ‚ i 2 godzinne poszukiwanie noclegu zostaÅ‚o wynagrodzone pokojem w uroczym pensjonacie Arabella, z dostÄ™pem do basenu z cieplutkÄ… wodÄ…, metr od jeziora z widokiem na lodowiec. PoznaliÅ›my tam parÄ™ Finlandczyków (ona na 1000RR, a on na ZX10R), którzy opowiedzieli nam swoje wrażenia z miejsc, które my planowaliÅ›my odwiedzić jutro.
Następnego dnia czekała nas wspinaczka na Edelweisspitze 2572 m. i panorama Grosglocknera 3797 m. Wyjazd 9:00. Chcieliśmy zdążyć przed nawałem turystów w kamperach na płatnej hochalpenstrasse. Bramki. Zostawiamy po 18 euro za moto i zaczęło się. 20 km. winkli, agrafek, jak zwał tak zwał. Jacek solo więc szło mu trochę lepiej. Ja z żonką, której zadaniem (oprócz trzymania się mocno baku) było sfilmować co nie co w trakcie jazdy. Udało się, ale zmordowałem się przez te ewolucje mojej żonki na tylnim siedzeniu. Odczuwalny był również spadek mocy na dojazdach do winkli. Coś kiedyś o tym czytałem i nie wierzyłem, że to taka różnica. Szczyt osiągnięty, okupiony jazdą pod górę na jedynce i to na pół sprzęgle. Biedny Repsol - dał radę.
JesteÅ›my 2572 m. n. p. m. Chmury ok. 1000 m. pod nami. PrzepiÄ™kny widok. Parking typu Bikerpoint – fajnie, że sÄ… ludzie, którzy myÅ›lÄ… o motocyklistach jako o ludziach z pasjÄ…, a nie jako dawcach narzÄ…dów. Zjazd z parkingu i wjazd na drugi punkt, czyli panoramÄ™ na Grosglocknera przez mokre tunele i Å›lepe zakrÄ™ty, wyzwalaÅ‚ takÄ… adrenalinÄ™, że czÅ‚owiek byÅ‚ w 7 niebie. Dalej z Jackiem wypatrujemy maszyn typu sport, jak siÄ™ okazaÅ‚o na marne, same GSy i Transaply. Znów wspinaczka, tym razem przełęcz Plockenpass. Ciekawe miejsce, dużo tuneli, zakrÄ™ty, choć droga w Å›rednim stanie i strasznie wÄ…ska (dwa kampery muszÄ… zjeżdżać na wyznaczone miejsca, aby siÄ™ minąć). Po zjechaniu z tego masywu ogarnęła nas ochota, aby wdrapać siÄ™ tam z powrotem. Przed nami jednak kolejny cel podróży do osiÄ…gniÄ™cia, a mianowicie Lignano Sabbiadoro nad Adriatykiem. Jazda wÅ‚oskimi autostradami to jak ucieczka przed bykiem na corridzie w Pampelunie. Tirowcy zjeżdżajÄ… z pasa na pas bez kierunków, spychajÄ…c z drogi inne pojazdy. A umyÅ›lne zajeżdżanie drogi, machanie i groĽby rÄ™kami to standard. Cel osiÄ…gniÄ™ty. Camping wprawdzie nie nad samym morzem, ale z basenem, który poprawiÅ‚ nam humory. Wieczór przy niemieckim piwie z Lidla i Å›wieżo poznanym motocykliÅ›cie z Niemiec minÄ…Å‚ na planowaniu trasy powrotnej przez AustriÄ™.
NastÄ™pny dzieÅ„ rano wyjazd do Wenecji, a do pokonania „caÅ‚e” 70 km po drogach lokalnych. UpaÅ‚ jak diabli. Zwiedzanie Wenecji w sezonie wakacyjnym to jak strzelenie sobie samobója. Za dużo ludzi, ulice przepeÅ‚nione jak po zakoÅ„czonym koncercie Stinga. Po zwiedzaniu, krótka wycieczka na plażę w Lignano. Ogólnie bez rewelacji plaża szeroka, w 95% pÅ‚atna. Chorwacja przy tym to raj na ziemi. Nie polecam, nie ma co siÄ™ rozpisywać, ogólnie nie tak to sobie wyobrażaliÅ›my. Kolejny wieczór piwny z Thomasem i czas wracać w Alpy.
Wyjazd 9:00 kierunek Udine, Villach. Na autostradzie miaÅ‚o miejsce Å›rednio udane tankowanie..) Zawsze tankowaÅ‚em Repsola odpinajÄ…c tankbaga i Å›ciÄ…gajÄ…c go z motocykla. Teraz, nie wiem dlaczego, pokusiÅ‚o mnie, aby odpiąć go tylko z jednej strony, opierajÄ…c o brzuch i siedzÄ…c na moto (wejdzie wiÄ™cej paliwa jak bÄ™dzie wyprostowany..)). Po tankowaniu okazaÅ‚o siÄ™, że mój jedyny kluczyk jest masakrycznie wygiÄ™ty i nie da siÄ™ go wÅ‚ożyć do stacyjki. Kluczyk wygiÄ…Å‚ siÄ™ jak Å›ruba. Wizja jego zÅ‚amania przy prostowaniu, 900 km od domu, sparaliżowaÅ‚a mnie. 20 minut kombinowania, biegania po stacji. Raz siÄ™ żyje!!! Sprawne palce i wÅ‚oski krawężnik uratowaÅ‚y sytuacjÄ™ „nie do Å›miechu”. AutostradÄ… dojechaliÅ›my aż do austryjackiego Villach. To nie byÅ‚ najlepszy pomysÅ‚, zwarzywszy że droga biegnÄ…ca pod autostradÄ… miaÅ‚a o wiele wiÄ™cej walorów. BiegÅ‚a przy samej rzece z błękitnie-zielonÄ… wodÄ…, co chwilÄ™ tunel i masa zakrÄ™tach. Przy najbliższej okazji zjechaliÅ›my z autostrady. Droga nie za krÄ™ta, ruch przyzwoity. MinÄ™liÅ›my jezioro Ossiacher See. Uroczy zbiornik poÅ‚ożony miÄ™dzy szczytami. Dalej pojechaliÅ›my na Feldkirchen w stronÄ™ Nockalmstasse. Po krótkiej kawie na stacji, ruszyliÅ›my na podbój Parku Narodowego Nockberge. Bramki 8 Euro i można delektować siÄ™ widokami piÄ™knych skaÅ‚, wodospadów, jeziorek i winkli z asfaltem równym, choć miejscami Å›liskim, co sam doÅ›wiadczyÅ‚em pół metrowym slajdem tylniej opony, na wyjÅ›ciu z jednego z zakrÄ™tów. Nie przesadzaliÅ›my z prÄ™dkoÅ›ciÄ… już do koÅ„ca dnia i jechaliÅ›my z Jackiem, jakby byÅ‚ to pierwszy raz po zakrÄ™tach. PrzeraziÅ‚a nas wizja klejenia moto tak daleko od domu (taÅ›ma super mocna do węży chÅ‚odniczych, chyba by nie pomogÅ‚a). Noclegu postanowiliÅ›my poszukać w miejscowoÅ›ci Obertauern, znajdujÄ…cej siÄ™ na szczycie Twinger Talpass. Po przejechaniu najmniejszego dystansu w czasie naszej wycieczki, czyli ok. 330 km. znalezienie miejsca do spania, nie sprawiÅ‚o nam wiÄ™kszego problemu. Po 30 minutach byliÅ›my już rozgoszczeni w motocyklowej Tawernie z pokojem dwupoziomowym i wszelkimi wygodami, a na dole bar i pizzeria. Jak co wieczór, pora na piwko. Czas zleciaÅ‚ na przesiadywaniu przy kominku i planowaniu kolejnej trasy. TrasÄ™ kolejnego dnia podsunÄ…Å‚ nam spotkany tam austryjacki robotnik - motocyklista.
Następny dzień przywitał nas niecodziennym chłodem. 7 stopni jak na 05 sierpnia (miejscowość Obertauern 1740 m. n. p. m.). Wyjazd zaplanowano o godz. 10:00 po obfitym śniadaniu. Zrobiło się nie wiele cieplej ok. 10 stopni. Opony nie były skore do współpracy przy takiej temp. (oboje jeĽdzimy na oponach Pirelli Supercorsa), a nasza jazda była typowo turystyczna. Zjazdy po drodze o nachyleniu 15% były sporym wyzwaniem. Szczególnie, gdy zakręty były ślepe i łączące się ze sobą. Ze względu na zaplanowany nocleg, gdzieś na granicy austryjacko-czeskiej nie spieszyliśmy się zbytnio. Trasa polecana przez austryjaków drogą Radstad- Russbach-Bad Ischl-Gmunden-Lambach-Eferding-Neufelden-jezioro Lipno, okazała się bardzo piękna. Dojechaliśmy tam na godz. 16:00. Po dojeĽdzie do Jeziora Lipno trzeba przepłynąć na druga stronę małym promem. Pogoda była średnia, niebo zachmurzone, temp. ok. 20 stopni spowodowała, że wszyscy zaczęliśmy mówić i myśleć o powrocie do domu. Widmo następnych 350 km. w siodle, nie wzbudzało entuzjazmu, tym bardziej, że moje kolana już nie dawały rady. Jacek też już narzekał na ból głowy od hałasu (wydech Yoszki R-77 bez db-kilera do cichych nie należy). Po krótkim namyśle ruszyliśmy w kierunku na Czeskie Budziejowice, potem na Tabor i autostradę Brno-Praga. Zmęczeni trafiamy na 30 km. korek przed Pragą, żar z nieba z 30 stopni. Po kombinacjach między autami jakoś to przejechaliśmy i mogliśmy sprawdzić mocowania naszych bagaży (220 km/h). Praga w stronę powrotną nie była już taka problematyczna, drogę pamiętałem z 2005 roku jak byłem na MotoGP. Podróż autostradą w kierunku Polski to leżąca głowa na tankbadzie, byle do Liberca, tam już tylko kilka winkli i w domu. Koniec dnia ponad 700 km .
Mam nadzieję, że nie zanudziłem tym pisaniem, naprawdę starałem się to streścić. W 5 dni zrobiliśmy ok. 2100 km. W jeden dzień robiliśmy od 350 do 700 km. ogólnie mogę powiedzieć, że 1000RR nie jest stoczone do takich tras, ale nie ma sensu zmieniać motocykla, którym jeĽdzi się na co dzień tylko z powodu wakacyjnej wyprawy. Bardzo pomocny w naszej wyprawie okazał się atlas Alpen Norditalien z wydawnictwa Marco Polo, polecam. W razie pytań, proszę pisać na PW.